piątek, 13 września 2013

milknę

Nie mam tak jakby internetu, lekko zapomniałam o relacjonowaniu mojego pobytu tutaj, czasem robię zdjęcia.

Torro del Orro:







 Plaża, niedziela, Canos de Meca



Mały Książę/ Piotruś Pan




Sevilla, próby, pochody


A tu już Alkazar z couchsurferami:





oto i oni, Kasia i Piotr.





a co to za owoc?







Takie rzeczy w drodze do/z pracy. San Juan Bacho:






Casa de Pilato, tylko kawałek, siedzę w Maku, wszystko ładuje się dwa razy dłużeeeej. uh.





Jutro rano Grenada, finalnie udało się zdobyć bilety na Alhambrę. Sprawdziłyśmy też wczoraj przewóz bagaży, ok 30 euro, dowóz w ciągu 7 dni, wystarczy zamówić dzień wcześniej, następnego dnia ekipa już przyjeżdża busikiem czy czym tam.


Życzę pogody, szczególnie ducha! Ostatnie dwa tygodnie, wypisujemy rzeczy, które trzeba jeszcze zrobić, zobaczyć, kupić, spróbować..powinno być dobrze. Właściwie lubię ten tryb życia. Gonitwy za czymś, nie wiadomo konkretnie za czym po co to komu, ale jednak starasz się po swojemu. Może właśnie to, za czym tak gonisz i o co bardziej się troszczysz, pokazuje na czym Ci w życiu bardziej zależy.W moim przypadku odpowiedź jest baardzo niesprecyzowana póki co.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz