czwartek, 5 września 2013

full of nature

Wreszcie mam czas, żeby się rozejrzeć wokół, złapać oddech, spać trochę czasem. Wczorajsze popołudnie, najpiękniej! Zaraz po pracy zostawiłam komputer, wzięłam szkicownik, ewentualne farby, ale jednak zdałam się tylko na ołówek. Spacer do parku Mari Luisy. Nawet we wrześniu popołudniami nie ma tam tłumów, już bardziej przy plaza de Espana, wiadomo, ale ja postanowiłam znaleźć sobie małą dżunglę. Bez hałasu ulicy, samochodów, miasta. Tylko ja, drzewa, papugi, dziwni ludzie, ew. raz na jakiś czas pary, turyści.

Tematem  były wielkie, niewątpliwie stare drzewa figowe. To w jaki sposób te korzenie się plączą między sobą, momenty w których nie dostrzegasz przejścia w pień... Ich kora trochę jak skóra słonia. Byłabym w stanie uwierzyć, że takie drzewa mają rozum, chociaż z drugiej strony koordynować wszystkie te gałązki, gałęzie, owoce, pnie, korzenie...oszaleć można.




sondtrack: Beirut - siki siki baba, elephant gun.

Życzę dużo energii na weekend, relaksu i odkrywania tego, co już zostało odkryte na nowo : )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz