To się okaże :-) W każdym razie mam pewną wizję tego, co w przyszłości mogłoby się wydarzyć, jak ten, albo inny blog mógłby wyglądać. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z moją myślą szykuje się pewien projekt, który mógłby znacznie wywrócić moje życie do góry nogami. Zaczęłabym wtedy pisać po angielsku - albo po polsku i angielsku. Musiałabym popracować nad grafiką, precyzją i informacjami jakie Wam tu sprzedaję. Krótko mówiąc chciałabym, żeby było to miejsce dla wszystkich.
Dylematy przed którymi obecnie stoję to:
1. Czy jestem w stanie uczyć indiańskie dzieci z Peru angielskiego mając opanowany poziom B2 bez doświadczenia pedagogicznego z jakimś podstawowym kursem wychowawcy kolonijnego..? :o
2. Czy chcę totalnie rzucić pracę, czy wystarczy rozmowa z szefową i możliwość wyjazdu na miesiąc, potem powrót do rzeczywistości.
3. Czy uda mi się uzbierać hajsy na bilety lotnicze do Peru.
W przyszły weekend mam spotkanie informacyjne w Krakowie na temat tego wolontariatu. Mam wielką nadzieję, że będę już w pełni zdecydowana i podejmę jakąś decyzję. W każdym razie, jeśli uda się polecieć tam, gdzie byłam tylko w snach, to szykujcie się, że będzie potrzebna Wasza pomoc :) Ściskam najmocniej !
Pe es: Miałam swoją krótką prezentację o wyjeździe do Izraela, o którym tu nie ma ani słowa. Tak...do nadrobienia. Wybaczcie wszyscy, którzy tu zaglądaliście/ zaglądacie kiedykolwiek :-)
Tymczasem zapraszam na instagrama
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz