wtorek, 2 września 2014

pierogi accepted!

1.
a było ich 56...mieć wolny poniedziałek i lepić przez pół dnia, czyli promowanie polskiej tradycji zagranico NEVA AGAIN :-)

2. Wracając z Selfoss złapać auto z kierowcą Niemcem który jest na wakacjach z córką, przegadać całą drogę o Krakowie, Wrocławiu, Łodzi, Malborku, o jego polskich korzeniach w momencie kiedy ja mogę się pochwalić co najwyżej wizytą w Berlinie. Chociaż pogawędki o Islandii na tyle, że mogę robić za stopowego przewodnika. Koniec końców deszcz zrobił swoje i przeoczyłam kierunkowskaz na Laugarvatn. Pojechałam z nimi 30 km dalej pod Geysir. Na rozjeździe się pożegnałam. Wysiadam, środek niczego, leje, widzę pierwsze auto nadjeżdża, zatrzymuje się para z Niemczech. Mhm. Tym razem bardziej się skupiłam na trasie, acz trudno nie wymienić się doświadczeniami podróży. Podrzucili pod sam dom.

3. Czas decyzji, ostatecznie kupowania biletu, szukania hosta w Bergen, towarzystwa do podróży od 15 do 26 września po Islandii na tyle ile się da ( oby nie było powodzi przez deszcze i lawę, która grzeje lodowiec ). A z Bergen? Lot 29go do Warszawy vs autostop - tylko wtedy jeśli udałoby mi się wpłacić kaskę na konto co w gruncie rzeczy nie jest takie proste...

4. Jeszcze z islandzkich ciekawostek kulinarnych to pytali się, czy lubię ich kuchnie i czy już jadłam głowę owcy :|  Podają całą owczą głowę razem z oczami i językiem, a jako sosik pudding z krwi. cierpię wewnętrznie...( właśnie przypomniał mi się durny film o pożerających owcach ). Znalazłam nawet stronę według której najobrzydliwsze dania można znaleźć właśnie na Islandii -> TUTAJ. Oho, konkurencja. Też mają wątróbkę :3

5. Jeszcze z historii towarzyskich to przypomniała mi się Iza : Islandczycy mają specjalną aplikacje w telefonie - zanim pójdą ze sobą do łóżka wpisują chyba swój numer ID i sprawdzają, czy nie są ze sobą spokrewnieni - tyle ich jest na wyspie, że nie wiadomo. Bawi :D


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz