środa, 3 października 2012

take it more srsly

2 października 2012r
Wyjście na 'bazarz', powódź i grad, ale i tak bardzo lubię bazar, mimo iż nie znalazłam patelki, sztućców, garnuszka tylko to:












Idąc na bazar trzeba zabierać drobne pieniąze ( yarım, biri, iki, üç, dört, beş Turhish Lira ), bo z grubych nie wydają jak trzeba, trzeba mieć pusty brzuch, bo przy jakimkolwiek stoisku się zatrzymasz od razu czymś cię częstują, żebyś spróbował/a i kupił/a oczywiście:] Nie mogłam się napatrzeć na megawielkie rzodkiewy, kapusty, khaki - wyglądają trochę jak pomidory a smakują jak galaretka, sery, różne rodzaje ryżu, ziarna słonecznika i wszystko wszystko.
Wieczorami, chyba dwa razy w tyg, bezpłatny kurs tańca bachaty dla erasmusów łuu hu. Z tym, że u jakiegoś Turka na mieszku, który jednocześnie daje korki z matmy i ma zabawny dres.

3 października 2012r.
Dzień gubienia się, umierania. Tak, jeśli gdzieś zginę w tym kraju to tylko na ulicy pod kołami samochodu. Nie jestem pewna czy już opisywałam czym jest droga w Turcji. Droga - pas ruchu wszystkiego - pieszych, niepieszych, właściwie brak pasów, światła są trochę na niby. Jeśli gdzieś się śpieszysz, jak np ja dziś i musisz wracać do mieszka po paszport i jak najszybciej wrócić na uczelnie to nagle okazuje się, że jedna para oczu nie wystarcza.
Są też dziury między klatkami ściekowymi i jak idziesz z pełnymi rękami wszystkiego i się rozglądasz dookoła a nie pod nogi to twoja prawa noga znika w chodniku i jest zabawnie dość doprawdy.
Na policji też nie dało się nic załatwić jeśli chodzi o rejestracje i jakieś papierkowe rzeczy. Jutro o 10.

Co poza tym, nie poszłam na paintbola, grupa niedawno wróciła, kolega Hiszpan z uśmiechem z reklamy Blend-a-med zdaje się że złamał palca. Także hardo było ponoć.

Jutro wieczór wyjście na miastko, w weekend raczej nie wybiorę się do Antaly, trzeba zacząć oszczędzać na kolejną podróż: FETHYE

ściski ściski /mimo upływu tygodnia sny wciąż polskie
Pachocka, jeszcze raz sto lat!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz