poniedziałek, 4 sierpnia 2014

postcards from Iceland

Bardzo dobry dzień, kawałek słońca po kilku dniach szarości i deszczu, w pracy też luźniej mimo święta. I wiadomość dnia: jutro mam dzień wolny, jeden dzień w tygodniu wolny od pracy, właśnie taki dzień. j u t r o o oo.
Oczywiście, że wykorzystuję go doszczętnie przy pomocy córki Thuri, której imienia nie pamiętam, a jeśli nawet mi się przypomni, to miałabym problem żeby je wymówić. Nazwijmy ją więc Caroline. Ta sama Caroline, która zrobiła kurs przewodnika i jest w ciąży. I będzie na Iceland Airwaves 2014 w listopadzie i zobaczy The Flaming Lips, The War on Drugs, Fm Belfast, i całą resztę bendów...uh, moja dusza płacze. I ma chłopaka, który wydał płycie i maluje płoty.
Wracając do excursiona to objedziemy południowe wybrzeże rozpoczynając w Sellfoss. Resztę zdradzę pewnie przy kolejnym poście.

---

Turyści. Zamawiają jedzenie, delektują się i zapominają o świecie, a konkretnie o pocztówkach. Liczyłam, że się wrócą, czekaliśmy cały dzień, drugi..ale nie.
-  I co mam z nimi zrobić?
- No wiesz, my nie będziemy wysyłać do rodziny pocztówek z þingvellir. Nie miałaś przypadkiem kupować jakichś? Na pewno Ci co kupili ucieszyliby się, że ktoś wykorzysta!

Miałam wysłać tylko kilka do obiecanych osób, ale teraz pomyślałam o Gruzji. Nie wiem jeszcze na jaki adres, może po prostu do placówki i pani Ola vel Owca przekaże wolontariuszom wybierającym się na kolejny obóz w Kchizawabrze we wrześniu : > Przypomnę sobie gruziński alfabet, napiszę słowa, których  nauczyli, a w dalszej części zmuszę ich do czytania po angielsku. nie ma lekko ;-)




---

Z islandzkich odkryć muzycznych :
Hot Spring - Askja
Hot Spring vol.1
w Galleri mają najbardziej aktualny album, te tutaj są akurat z ubiegłych lat, bieda :(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz