poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Reykiavik - Menningarnott

 Najdłuższy chyba weekend tutaj. Szybkie pakowanko do małego plecaka - ale brać adidasy czy nie? Może pobiegnę w jakimś mini biegu for fun, bo przecież nie w półmaratonie : > Nie wzięłam. Powiedzmy, że nabiegam się w przeciągu tygodnia. Wyszłam z mieszkania i kierowałam się do sprawdzonego już miejsca. Samkaup Strax market + stacja benzynowa. Nawet nie doszłam do celu, idąc wzdłuż drogi z podniesionym kciukiem zauważyłam jeepa wyjeżdżającego ze stacji, kierowca zaczął machać. Oczywiście, że jechał do stolicy, co więcej w środku było już dwoje autostopowiczów z Niemczech, Laura i np. Sztefyn (prawdziwego imienia nie znam). Laura brała udział w maratonie. Oboje przylecieli na Islandię ze śpiworami, namiotem mając w planie podróże stopem, trekking, odwiedzenie miejsc MUST-SEE Islandii. Bardzo spoko, prawie jak ja przed pomysłem z pracą. Dużo rozmawiali z kierowcą w momencie kiedy ja prawie usypiałam na siedząco (zachciało się polowania na zorzę noc przed...) Jechaliśmy może 40 min kiedy autobusem łącznie z przystankami zajęłoby to pewnie z 1,5h. Kierowca wysadził nas przy centrum sportowym skąd Laura miała odebrać swój numerek i inne gadżety biegacza maratończyka. Do centrum miałam jakieś pół godziny z buta. Pomyślałam, pójdę główną drogą, będę się kierować wieżyczkami, których na skrzyżowaniu zwyczajnie nie było już widać. Żeby nie łazić non stop z mapą jak obłąkana zapytałam pierwszego lepszego przechodnia : Przepraszam, w którą stronę do kościoła tego no...(tu usilnie próbuję przypomnieć sobie i wymówić nazwę) no, tego najwyższego!
-Eah, no english. Islensk, polish?
No pewnie, że mówię po polsku!
Tak oto zostałam poprowadzona przez pana Polaka prawie całą drogę do kościoła, z tym, że nie do tego co trzeba...rozgadał się trochę, o tym jak się tu żyje, z jednej strony lekkie marudzenie na Polskę, z drugiej, że tutaj bywa chłodno jeśli chodzi o relacje z ludźmi- nie mówiąc o klimacie. W Reykiaviku da się wyczuć większy dystans. Ludzie niby życzliwi, pomocni, a nie mają czasu czy ochoty posiedzieć przy głupiej kawie pogadać, bo mają swoje życie. Stolica, czyż nie?


Katedrę zawsze warto odwiedzić. Dobrze, że miałam w zanadrzu tę godzinę włóczęgostwa. W niej odprawiane są też msze po polsku przez znajomego już ks. Grzegorza (poniedziałki, godz. 18)


Parlament Islandii todom!
The Viking, czyli sklep ze wszelkimi bublami, które mogą się kojarzyć z Islandią
wystawa 'prze' zdjęć z Grenlandii
[1]


że też nie złapałam tego autka w lepszym momencie. tak czy inaczej Hallgrimskirkja, oto jestem!

ja ich nazwałam 'kolorowe cudaki', ta pani i pan w garniaku łazili z balonami, potem machali nostalgicznie do dzieci będących na szczycie kościoła, prawdopodobnie organizowali jakąś grę miejską czy wycieczkę
pojedzmy rekina, szkoda, że nie poczuje 
bo Mikołaj na Islandii pracuje przez 365 dni w roku, czyli jak pobić radiowe 'Last Christmas'
Tu już spotkanie z Izą, która nas gościła w Reykiaviku i jej szaloną Aurorą - pies, który chrapie, jedyne czego nie lubi, to swojej karmy :-) Iza ma tatę maratończyka, zaczął biegać 3 lata temu, a zbiera kwiaty i medale, uszanowanko!
pupa
GRATULACJJJ! nieważne które miejsce, jesteś zwycięzcą i lubisz psy!
siemka, maratończycy wciąż w biegu
finał przed budynkiem szkoły
o, jak wrocławsko! Czyli 'Miejsce' w Reykiaviku :-)
kolorowe skóry ryb z których można wszystko, począwszy od torebek po okładki na książki.
najbardziej miejsko od ostatnich 3 tygodni
pani Viking i gra, której nazwy nie znam, zasad tym bardziej 

pierwsze koncerty uliczne,  panowie z chóru śpiewajo!
witamy, witamy
z serii zdjęć zupełnie przypadkowych :-)
pani prosi, pomaluj kostkę brukową
multikolorowo
jak zatrzymać lato na Islandii
"You're simply the best!"
Harpa - hala koncertowa + cetrum konferencyjne
dużo tam cadillaców

kolejny bend, tak folkowo + różowe dzieci hassają
To, czego w ogóle byśmy się nie spodziewały. Z racji nocy kultury wejścia na wszelkie koncerty do Harpy za friko, tutaj akurat instrumentalnie The Reykiavik Big Band - kawałki w stylu dobrego bluesa z panią o wyglądzie Tiny Turney, acz głosie już zupełnie innym. Warto!
chłopaczki grają smutne pieśni + żółte balony, klimat
Reykiavik zamieszkuje niemal połowa ludności Islandii, a mianowicie ~120 tys. osób. Tego dnia miałam wrażenie, że liczba turystów odpowiada liczbie mieszkańców całej wyspy. Na zdjęciu królowa swetrów i gdzieś tam po prawej scena - islandzkie Kombi vs Łąki Łan, wciąż ciężko mi stwierdzić co bardziej :|

z miłości do makiet
omNom, po prostu pokochaam !

a jednak drewno to tu to tam
to jeszcze nie wulkan, hłe hłe. Na koniec nocy, a właściwie dnia kultury pokaz sztucznych ogni o 23. Potem oczywiście były imprezy w klubach, pubach, barach do których nieskończenie długie kolejki. Zabrakło sił, szczególnie Majce. Z mieszka słychać było ludzi grających na bębnach na ulicy co przypominało klimaty Barcelonety.
Znalezione następnego dnia w kawiarni. Pozdro Kasia^^ Żałuję, że nie było mi dane poznać krewnych.
powtarza się, ale tym razem pusto 
cześć jestem Maja, mam problem z kupowaniem pocztówek, bo wszystkie są obrzydliwe, fe, więc dajcie kawy.
cześć Maju, gdybyś była chłopcem to byłoby romantycznie, ale, że nie jesteś, to spoko było
 :D




Agu :-)

Chuck

 takie murale!
DOM <3
w związku z biedą wynikającą z braku drzew blacha jako materiał elewacyjny dedykowany Islandii - dzielnie znosi wszelkie wiatry, spotykana najczęściej w profilach trapezowych, falistych, współczynnik przewodzenia ciepła ~0,4 W/mK bez ograniczeń kolorystycznych!!

on the road again, czyli łapiemy stopa w drogę powrotną, razem do Selfoss, dalej się rozdzielamy. Pierwsza pani nas wywiozła na kolejną stację paliw na rozjazdówkę na miejscowość Vik. Na tylnym siedzeniu roczne dziewczę usiłuje włączyć się w konwersację, ale bez zębów jednak ciężko. Na następne autko czekałyśmy nie więcej niż 5 min, zatrzymało się trzech chłopaków. Pytania do nas typu: co myślicie o Polakach, którzy tu przyjeżdżają i w ogóle o Polakach? I weź tu odpowiedz. Ja wiem, że są pewne stereotypy + to, skąd człowiek pochodzi ma znaczenie, w końcu różnimy się kulturą, nawykami, tradycją, ale znam tylu ludzi zupełnie odmiennych, że jedyne co mi przychodzi do głowy o nas powiedzieć najogólniej w świecie to - Polak potrafi;-)

in the middle of nowhere, coraz więcej chmur, niby sporo aut, ale każdemu się jakoś śpieszy. czekamy...

...radośnie czekamy! Widząc taką radość może po 14 min zatrzymał się Islandczyk, który jechał w stronę Mai, mnie wysadził tuż przed Selfoss.

Tu już sama. Jeszcze mży, do Laugarvatn 36 km, niewielki ruch, ale jeśli już coś jedzie to i zatrzymać się zatrzyma, czyli znów niespełna 5 min poza autem :-)

Zdj. pt. jak dobrze się wraca :-) Nie wiem czy po niecałym miesiącu to miejsce mogę nazwać tutejszym domem, ale chyba tak. Ciasto w stylu naszego mazurka, z tym że jego główny składnik to cukier cukier cukier trzeszczący między zębami po jednym kęsie. Wyborne! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz